Forum

Ten portal istnieje tylko dzięki pracy wolontariuszy i dotacjom użytkowników
Jeśli uważasz, że ta strona nie funkcjonuje jak należy, zapraszamy do współpracy :)
Większość funkcji portalu jest dostępna dopiero po zarejestrowaniu się.
więcej

 
Fora  ›  Różne sprawy damsko-męskie  ›  Związek z nie-wege
 

też uważam, że to trudne

Chociaż nie wiem jak to jest bo od kiedy jestem vege byłam z veganinem, a teraz jestem sama i przyznam szczerze jakoś tak nie wyobrażam sobie związku z mięsożernym facetem... No bo jak tu jeść razem posiłek, używać tej samej lodówki? Przebywać w kuchni w której właśnie smażą się zwłoki niewinnej istoty? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie...

Też tak to widzę. Wspólne posiłki to przecież ważna część życia, jak zatem celebrować obiad z mięsożercą? Trudna sprawa...

Byłem 10 lat żonaty z osobą jedzącą mięso. Potrafiliśmy odseparować jedzenie w kuchni, mieć odrębne deski, noże do określonych rodzajów potraw. Moja była żona często przygotowywała potrawy wegetariańskie dla nas obu.

Jakoś nie potrafię czuć obrzydzenia do 99% mego otoczenia, do moich rodziców, siostry, dziadków, przyjaciół tylko dlatego, że jedzą mięso :)

 

Jakoś nie potrafię czuć obrzydzenia do 99% mego otoczenia, do moich rodziców, siostry, dziadków, przyjaciół tylko dlatego, że jedzą mięso :)

 Wiesz, nie o to chodzi. Większość z nas, vege, żyje wśród mięsożerców. Jestem JEDYNĄ wegetarianką w rodzinie, w moim miejscu pracy również. Moi przyjaciele i znajomi nie są wegetarianami. Mój wybór jest akceptowany, ponieważ nigdy NIKOMU nie dałam odczuć, że czuję dyskomfort w sytuacji, gdy ktoś obok je mięso... Ale jeśli mogłabym wybierać towarzyszysza życia, to wolalabym mężczyznę vege. Taki wybór oznacza bowiem pewną filozofię życia. To oczywiście nie dyskwalifikuje związku osoby vege z nie-vege. Różnie się przecież w życiu układa. Jestem za otwartością i wyrozumiałością. PozdrawiamSmile

Z jednej strony Nausznik ma trochę racji, ale dziewczyny też ją mają Smile. Otoczenie, rodzina, znajomi to jedna sprawa, ale przecież to nie z nimi masz dzieci, robisz zakupy, czy dajesz całusa... Życie składa się z drobiazgów, i nieraz takie ,,drobne,, rzeczy jak gotowanie, lodówka itd.,mogą być dla nas nie do przeskoczenia. O ile łatwiejsze staje się życie jeżeli mieszkasz z kimś, komu  nie musisz tłumaczyć, przypominać o rzeczach które dla ciebie są oczywiste. Tak, ja też nie wyobrażam sobie ani wspólnego obiadu ani w ogóle  wspólnego życia z osobą jedzącą mięso, ale myślę że tak ma chyba większość na tym portalu Smile

A jednak drogi Nauszniku jesteś na tym portalu, co może oznaczać że masz już dosyć tych osobnych noży, talerzy itd. Wink Bo jednak w związku jesteśmy po to, żeby tych różnych ,,osobno,, było jak najmniej.

Też tak sobie pomyślałamSmile Vege łączmy się! Kiss

Może to źle zabrzmiało o obrzydzeniu, ale taka dla mnie jest wymowa tego sformułowania o osobach jedzących mięso.

Oczywiście, że wolałbym związać się z wegetarianką, ale nie odrzucam kogoś z powodu diety. Jak mówię - przez 10 lat małżeństwa nie miałem z tym absolutnie żadnych problemów :)

 

Mój były mąż był jakby to trafnie określić "dla mnie wege" lub z mojego powodu, chyba wolałabym szczerego mięsożercę, z którym zapewne bym nie była...

Ma to dla mnie duże znaczenie, są to kwestie na tyle ważne w moim życiu, że ciężko być z kimś o odmiennych poglądach. Myślę, jednak że można pewne rzeczy pogodzić i istnieją szczęśliwe pary "mieszane", akceptujące się wzajemnie. Dla mnie taki związek odpada, znam siebie, marzy mi się ktoś o podobnym podejściu do życia, o podobnej wrażliwości i tyle :) Nie ważne czy na krócej czy dłużej ma być wege i tyle.

 

 

 

Xbiedronkox, piszesz: Mój były mąż był jakby to trafnie określić "dla mnie wege" lub z mojego powodu

czy to oznacza, że przestał być wege jak się rozstaliście ? A może czasem sobie coś nie koszernego dziabną, jak byliście razem Wink

A może dzięki Tobie ,,nawrócił,, się na amen ? Jeśli uważasz moje pytania za nietaktowne, to przepraszam Smile

 

Może to źle zabrzmiało o obrzydzeniu, ale taka dla mnie jest wymowa tego sformułowania o osobach jedzących mięso.

Oczywiście, że wolałbym związać się z wegetarianką, ale nie odrzucam kogoś z powodu diety. Jak mówię - przez 10 lat małżeństwa nie miałem z tym absolutnie żadnych problemów :)

 

 
A czy twoja była kobieta nie miała żadnych "ale" co do twojego wegetarianizmu?

Ja nie wiem czy odpowiedź otrzymasz, bo wygląda na to, że Nausznik zawiesił bądź usunął swój profil z portalu...

Kiedyś ktoś z zaskoczenia zapytał mnie jaki mam stosunek do osób jedzących mięso. Wtedy nie bardzo wiedziałam, co odpowiedzieć. Teraz (ponieważ była to osoba uwielbiająca psy) pewnie powiedziałabym, że 'chyba taki jak ty wobec osób jedzących właśnie te zwierzaki...'
Co do bycia z nie-wege to bardzo trudno mi to sobie wyobrazić - różnica w mentalności - i jest to problem, bo nie spotykam w swoim otoczeniu mężczyzn wegetarian... w dodatku niepijących...

To fakt, że jednym z nielicznych miejsc, gdzie legalnie przebywają vege panowie jest nasz LV Laughing. Raczej niepijący, jak wynika z ich profili Laughing. Inną kwestią jest ich występująca liczebność Laughing.

Z czasem chyba jest tak, że już za bardzo ,,z premedytacją" nie szukamy wśród nie-vege, ja przynajmniej mam tak. Dokładnie tak jak piszesz, różnica w mentalności bywa zbyt wielka.... Chociaż zawsze trza mieć czy otwarte Laughing.

 

Tu nie chodzi tylko o jedzenie mięsa ale i ogólny światopogląd. Niejedzenie mięsa to ahinsa czyli "niekrzywdzenie". Zatem wniosek nasuwa się też że taka osoba jest zainteresowana rozwojem swojej duszy a przy okazji i zdrowym ciałem co z kolei nasuwa też wniosek że osoba "wege" zwykle też nie ma paskudnego zwyczaju palenia papierosów lub zażywania innych używek  uprzykrzających życie najbliższym :)

A ja jestem od dziś tutaj bo doszedłem do wniosku że szukam kogoś komu już nie będę musiał tłumaczyć znów jak dziecku dlaczego to i dlaczego tamto - bo przecież ileż można ! :)

 

Nic dodać, nic ująć Smile

 Virescens, serdecznie witamySmile

Tu nie chodzi tylko o jedzenie mięsa ale i ogólny światopogląd.

 Ależ oczywiście, że tak! Styl życia vege wynika z określonych pobudek Smile

A ja nie do końca zgodzę się z tym, że wege partner oznacza zbliżony światopogląd... powody bycia wege są różne, czasem nie mają one wiele wspólnego z empatią wobec zwierząt. Każdy mój partner był wege ( nie potrafiłabym być z kimś nie wege- zaczynając od pocałunku na mieszkaniu kończąc) co nie oznacza, że nie było długodystansowych dysput o zasadności pomagania zwierzętom, ich zdolności do odczuwania etc. co zabawne, to często moi wszystkożerni znajomi bardziej podzielali chęć pomocy zwierzakom...

Magdo - nie każdy z nas urodził się  wolonatriuszem. Jesteś może numerologiczną dziewiątką ? :)

Niekrzywdzenie innych istot to wg mnie najważniejsza zasada. A to się też wiąże z określonym stylem życia, nie tylko w byciu wege.

Obrońcy praw zwierząt robią dużo dobrego pomagając zwierzętom. To jest oczywiste.  Jednak często im bardziej kochają zwierzęta tym są mniej tolerancyjni dla innych ludzi. Bo o wiele łatwiej się kocha zwierzęta niż ludzi. Może dlatego że zwierze łatwiej się podporządkowuje,kieruje się  instynktami i kocha bez względu jakim człowiekiem jest jego opiekun.

Mam pytanie Magdo.

Czy jeśli pies pogryzie Twoje ulubione buty,narobi Ci na tapczan albo zdemoluje pół mieszkania to będziesz go dalej kochała ?

A teraz zastanów się czy podobnie masz z innymi ludźmi ?  (mężczyznami w domyśle).

Ile warunków ta inna męska istota musi spełnić żebyś powiedziała że kochasz ? :)

Całą masę, do tego chyba powinien się z Tobą we wszystkim zgadzać :)

A teraz  jak to wytłumaczysz z podstawową definicją miłości - prawdziwa miłość jest bezwarunkowa ???

A wracając do tematu wątku.

Wolę prawdziwe uczucie z nie-wege,palaczką,alkoholiczką niż sztuczny związek z inną weganką. :)

Ale oczywiście najlepiej jest mieć  wszystko w jednym ;)

 

> Jesteś może numerologiczną dziewiątką ? :)

6 i 33

 

> Bo o wiele łatwiej się kocha zwierzęta niż ludzi. Może dlatego że zwierze łatwiej się podporządkowuje,kieruje się  instynktami i kocha bez względu jakim człowiekiem jest jego opiekun.

Hmm, czy ja wiem, z mojego pkt widzenia, inaczej kocha się dziecko, rodziców, etc. ... a inaczej partnera. Myślę, że o wiele łatwiej "znać" zwierzę, niż człowieka. Ludzie potrafią udawać, grać, czasem to jacy są na zewnątrz, a to jacy są naprawdę- to dwie różne kwestie...a zwierzęta są jakie są, są sobą. Podporządkowuje ? brrr... co ma kochanie kogoś z podporządkowywaniem się ? Kochać kogoś za kierowanie sie instynktami ? Btw. nie spłycałabym uczuć i odczuć zwierząt do instynktów...

 

>Mam pytanie Magdo.

Czy jeśli pies pogryzie Twoje ulubione buty,narobi Ci na tapczan albo zdemoluje pół mieszkania to będziesz go dalej kochała ?

A teraz zastanów się czy podobnie masz z innymi ludźmi ?  (mężczyznami w domyśle).

Ciężko mi odp. na to pytanie, albowiem jeszcze żaden mężczyzna nie pogryzł moich ulubionych butów, nie narobił za tapczan i nie zdemolował pół mieszkania...a tak już zupełnie poważnie- ludzie potrafią robić o wiele gorsze rzeczy, uderzające o wiele głębiej niż nasze poczucie estetyki, dobra materialne etc.

 

>Ile warunków ta inna męska istota musi spełnić żebyś powiedziała że kochasz ? :)

Całą masę, do tego chyba powinien się z Tobą we wszystkim zgadzać :)

 

ymm, skąd takie daleko idące wnioski ? często kocha się "tak po prostu" i przymyka się oko na to i owo, ale wszystko ma swoje granice, są sprawy dla nas istotne i takie które możemy sobie odpuścić, gdyby mój partner uważał że wszystkie bezdomne koty za oknem należy powystrzelać, a ja że nakarmić- nie chodziłoby tylko o różnice zdań, pewne poglądy generują to, jakimi jesteśmy ludźmi. I kompletnie nie chodzi tu o to, czy ktoś się z nami zgadza, czy też nie.

> A teraz  jak to wytłumaczysz z podstawową definicją miłości - prawdziwa miłość jest bezwarunkowa ???

miłość ma różne oblicza

 

>Wolę prawdziwe uczucie z nie-wege,palaczką,alkoholiczką niż sztuczny związek z inną weganką. :)

sztuczny związek ? do tanga trzeba dwojga, do sztucznego związku chyba też- prawda ? więc zakładasz, że sam byłbyś w takim związku sztuczny ?

>Wolę prawdziwe uczucie z nie-wege,palaczką,alkoholiczką niż sztuczny związek z inną weganką. :)

sztuczny związek ? do tanga trzeba dwojga, do sztucznego związku chyba też- prawda ? więc zakładasz, że sam byłbyś w takim związku sztuczny ?

 

Jakoś tak mi się skojarzył w związku z tym obrazek, który mi utkwił w pamięci. Oglądałam kiedyś program przyrodniczy...Mam nadzieję, że oddam istotę sprawy...

Rzecz działa się gdzieś w Afryce, gdzie zorganizowano polowanie na antylopę (lub jakieś podobne do niej zwierzę - nie pamiętam już). Grupa mężczyzn na piechotę przez kilkadziesiąt godzin "zgoniła" tę antylopę tak, aż ta padła ledwie żywa. Jeden z nich podszedł i przeciął jej tętnicę szyjną i trzymając w objęciach dziękował za możliwość zjedzenia jej przez wioskę...

 

 

 

A ja nie do końca zgodzę się z tym, że wege partner oznacza zbliżony światopogląd... powody bycia wege są różne, czasem nie mają one wiele wspólnego z empatią wobec zwierząt.

 Magdo, chyba rozumiem o co Ci chodzi. Podobnie jest wśród osób praktykujących jogę. Joga mówi o dążeniu do czystości ciała i ducha, o nie-krzywdzeniu - a wśród ćwiczących bardzo wielu ludzi je mięso na przykład. Spotkałam się też z osobami, które nie starały się być skromne, ale pompowały swoje ,,ego", co też kłóci się ze ścieżką jogi... (przechwałki pod tytułem, na jakim to ja ważnym szkoleniu nie byłem/byłam, z kim znanym ćwiczyłem/ćwiczyłam, ile to potrafię, itp). Wśród osób doskonalących się duchowo wiele jest takich postaw, wśród których zauważyć można krytykanctwo, nadmierne skupienie się na sobie, ,,patrzenie z góry" na osoby, które gorzej sobie radzą z ćwiczeniami, albo nie są wystarczająco ,,wtajemniczone".... To jest sprzeczne z naukami jogi i nie tylko....

Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi, nikt nie jest dokonały, także jaSmile

To, że spotyka się dwóch wegusów, często nie oznacza pary doskonałej. Dzielić może religia, stosunek do pieniędzy itp. Ludzie zwyczajnie są różni. Chociaż kurka blaszka, zawsze mi się idealistycznie zdawało, że osoba vege powinna obdarzać empatią WSZYSTKIE zwierzęta...  Smile  

 

Marianna, pamiętam jak kiedyś w Wawie byłam na czymś jak zlot buddystów, uczyłam wtedy jogi, byłam wege, spodziewałam się ze znajomymi wielu wege pozytywnych ludków, wielkie było nasze zdziwienie, gdy każdy do kogo zagadaliśmy- jadł mięso :/ a buddyzm to kolebka "ahimsy" o której piszesz ;] a co do zajęc jogi :D doskonale wiem o czym mówisz ;) "siedziałam" w jodze wiele lat, różne rzeczy wyprawiają ludzie z tego środowiska...no ale tak jak mówisz, jesteśmy tylko ludźmi i nie ma co spodziewac sie "świętości" ;)

Niestety ( a może stety ?) ani religia, ani ateizm ani wege dieta, ani duchowa ścieżka nie gwarantują tego jakim ktoś jest człowiekiem, bywa różnie... ;)