Forum

Ten portal istnieje tylko dzięki pracy wolontariuszy i dotacjom użytkowników
Jeśli uważasz, że ta strona nie funkcjonuje jak należy, zapraszamy do współpracy :)
Większość funkcji portalu jest dostępna dopiero po zarejestrowaniu się.
więcej

 
Fora  ›  Różne sprawy damsko-męskie  ›  Miłość, partnerstwo, seks.
 

Dylematy taty ;)

Ahoj przygodo !
 Do refleksji natchnęły mnie rozmowy na forum. Między innymi wypowiedź @Marianny z tego tematu http://www.lovege.pl/forum/#topic/-szybki-kontakt-w-realu-.htm a zaczynająca się od słów ":

No, jak miło, Alienek z kimś się zgadzaSmile

Witaj Dziki

"...

Rzecz dotyczyć będzie znanych mi mężczyzn po 40 -stce a nie gustujących w jakimś frywolnym życiu i szukaniu przygód. Chodzi o poważnych gości, którzy mając jakieś tam rozmaite doświadczenia zakończone rozpadem poprzednich związków nadal marzą o rodzinie, dzieciach i idealnym ognisku domowym. Ja wiem- marzyciele, idealiści, niedzisiejsi - ale zapewniam, że znam co najmniej 3 takich. Gatunek rzadki- wymierający. No właśnie !!  O to wymieranie chodzi i o ochronę ginących gatunków. O ekologii mowa Tongue Out .
   Jednemu z kolegów się udało. Obecną żonę znalazł na Ukrainie gdy miał 47 lat. Dziś ma 58 i dwóch wspaniałych synów około lat 10 . Zapewnia, że wreszcie jest szczęśliwy i wszystko jest jak trzeba ( to on mi podesłał film " Zahrada" jaki polecałem w innym poście - polecam gorąco bo jest tam pewne ciepłe przesłanie ponadczasowe choć jest też obecny alkohol [ nie pochwalam ]. Dla mnie (jeśli chodzi o filmy) bliższe jest przesłanie z dzieła "Strictly Ballroom"- film znany w Polsce jako "Roztańczony Buntownik"- wręcz instruktażowy poradnik zmiany patologicznych zachowań w naszym współczesnym - pełnym łez i cierpień społecznym życiu. Jeśli wywiąże się dalsza rozmowa to chętnie rozwinę mój punkt widzenia ).
   Wracając do tematu głównego: problem jest następujący. Wielu panów w dojrzałym wieku wykazuje cechy rozbawionych Piotrusiów Panów bawiących się nadal - szukających przygód bez zobowiązań ( ciekaw jestem szczególnie zdania kobiet  w w tym względzie. To oczywiście informacje czerpane od nich.  ). Jest jednak kilka ( a może kilkanaście ) procent męskiej  populacji pragnących podjąć wyzwania życia ze wszystkimi jego konsekwencjami. Mężczyźni ci są postrzegani często poprzez jakieś społeczne sztampy wieku. Ich motywacje jak sądzę są jasne - mają już często jakąś znajomość życia i jego praw, jakąś tam wiedzę na temat życia. Ludzie ci zdają sobie sprawę z wielu zagrożeń - wspomaga ich już własne doświadczenie a nie młodzieńcze rojenia. Tu otwierają się tytuły dwóch co najmniej innych tematów a więc "Idealna rodzina wielopokoleniowa" gdzie młode pokolenia wchodzą w swoje dorosłe życie podtrzymywane dobrym doświadczeniem swoich przodków i nie nabijają sobie guzów a życie ich rozkwita i nie popełniają błędów. Ale to przyszłość a wracając do naszych realiów pojawia się i drugi temat:" związek dojrzałego mężczyzny z młodszą od siebie kobietą" ( przypominam, że panowie chcą mieć dzieci). Sprawa ta wśród wegetarian nie powinna nastręczać problemów bo wegemani są z reguły biologicznie młodsi i sprawniejsi od mięsożerców ( chyba, że hołdują złym przyzwyczajeniom jak alkohol, papierosy czy inne używki -osobiście do soft dragów zaliczam nawet kawę i herbatę- to mówi moje osobiste doświadczenie). Jednak magiczna sztampa jak sądzę działa i młodsze panie szukające doświadczeń rodzinnych - czyli pełnych doświadczeń związku osobistego raczej z rezerwą ( LUB OBAWĄ !!! ) traktują starszych od siebie kandydatów na drugą połówkę.
  Panie w równoważnym wieku dzieci rodzić nie chcą ( choć i tu zasada zdrowia wegetarian powinna działać - młodsze biologicznie kobiety z czystszą od mięsożerców psychiką oraz bardziej rozwinięte duchowo mogą spokojnie cieszyć się macierzyństwem grubo po 40 -stce. Przykładów jest całe morze).

WAŻNE !!! ( będzie pretensja Wink  do Neo czyli naszego admina): " dlaczego w ankietach nie ma miejsca na uwagę: " czy chcę mieć jeszcze dzieci ?". Jest tylko pytanie: " CZY MAM....dzieci ? ". To jak sądzę może rodzić niesłuszny wniosek, że skoro mam to już nie chcę ? 


    Krótko podsumowując: co tu zrobić -poradź drogie "BRAVO"  Wink ?
Dobra ... to tak tytułem wstępu i zapoczątkowaniu " razgawora". Myśli nieuczesane rzucam przed szanowną publiczność zebraną w naszej wege kawiarence. Chętnie uzupełnię obserwacje i przemyślenia jeśli znajdą się chętni do rozmowy.

 


WAŻNE !!! ( będzie pretensja Wink  do Neo czyli naszego admina): " dlaczego w ankietach nie ma miejsca na uwagę: " czy chcę mieć jeszcze dzieci ?". Jest tylko pytanie: " CZY MAM....dzieci ? ". To jak sądzę może rodzić niesłuszny wniosek, że skoro mam to już nie chcę ? 


  

 Ciekawa uwaga, ale dobrze by było gdyby inni użytkownicy też się wypowiedzieli na ten temat.

Co robić? Chyba od początku wyrażać swoje oczekiwania, iż chcesz mieć dzieci po prostu... 

Dziwisz się, że niektóre (zwłaszcza bezdzietne) kobiety po 40-tce nie decydują się na tak późne macierzyństwo? Mimo szczęśliwych przykładów, jest ono obciążone bardzo dużym ryzkiem urodzenia dziecka np. niepełnosprawnego intelektualnie. Opiekowanie się taką osobą to ogromne, ogromne  wyzwanie. Wiem co mówię, bo zawodowo opiekuję takimi osobami. Jest jeszcze adopcja; jeśli oboje partnerzy tego chcą, mogą takiemu dziecku stworzyć prawdziwy dom...

Najważniejsze to od razu określić swoje priorytety, także w tej kwestii. A wszystko powinno być dobrze Smile Co ankiety, szczerze mówiąc nie mam impulsu do wyrażania się tą drogą, czy chcę mieć dzieci czy nie... Ale to wyłącznie moje zdanie.

 

Co robić? Chyba od początku wyrażać swoje oczekiwania, iż chcesz mieć dzieci po prostu... 

.................

 Dzięki za zabranie głosu . Ja osobiście nie widzę żadnej ujmy w zamieszczeniu takiego - jakże ważnego - punktu  na wstępie. Skoro są tam tak ważne inne dane i oczekiwania ? Nie widzę żadnego problemu. Jest to pewne ułatwienie jakie już dają inne pytania. Pozdrawiam !! Smile

 

 


WAŻNE !!! ( będzie pretensja Wink  do Neo czyli naszego admina): .....................

 Ciekawa uwaga, ale dobrze by było gdyby inni użytkownicy też się wypowiedzieli na ten temat.

 Mam jeszcze jedną uwagę:  w preferencjach żywieniowych brakuje pozycji "laktoweganin" a samemu wpisać nic nie można . Pozdrawiam !!!

Zawsze o dzieciach możesz napisać w hobby czy innym opisie profilu (łącznie z ilością posiadania) a o odżywianiu jest specjalna rubryka INNE.

pozdrawiam Dzizis

 

hm... no dooobra  Tongue Out  -faktycznie. Się czepłem tych "wyszczególnień. Zdrówka !

yyyyyy.....  hm.. tego . Czytam sobie jeszcze raz swój własny wpis i jakoś tak bardzo poważnie wyszło - siermiężnie .... w sensie: " związek dwojga to trudy i znoje - cinszko bydzie ale trudem i potem byndziem te harówe odwalać" .  Wink

 Tak naprawdę bliskie mi są poglądy tego pana (podam link na końcu). Ukochaną trzeba uszczęśliwić. Dość już łez i płaczu na tym ziemskim padole. Noce małżonków to około 2 godziny snu i minimum 6 ciągłego orgazmu głębinowego jak go określa pani Maneevan Chia  w swojej wspaniałej książce " Miłosny potencjał kobiety". Oczywiście przy takich wzlotach obojga ( mężczyzna musi również znać sztuki tantryczne i panować nad swoją seksualnością- chodzi tu głównie o nietracenie nasienia) rodzą się wybitne, silne i genialne dzieci.

Obiecany link ( to jeden z wielu- jest masa podobnych na tym kanale) -ktoś już może widział ?  

http://www.youtube.com/watch?v=eKPDljYBIAE 

No Dziki, jeśli podążysz wizją pani Chia, to Twoja wybranka zapewne będzie nie tylko usatysfakcjonowana, ale i notorycznie niewyspanaLaughing  

Zapodany filmik zaczęłam oglądać, tantra - warunek - głęboka miłość, kontrola energii seksualnej itd.OK, ale już dalej niespecjalnie mi się podobało. Takie tam oceny sformułowane nieomal w atmosferze potępienia. Żle się czuję oglądając tego typu przesłanie. Sorry, ale wyłączyłam.

 

 

No Dziki, jeśli podążysz wizją pani Chia, to Twoja wybranka zapewne będzie nie tylko usatysfakcjonowana, ale i notorycznie niewyspanaLaughing  

...................

 Oboje doładowują się energetycznie. Nie potrzeba tyle snu.

  Film jaki zalinkowałem jakoś dawno temu oglądałem ale nie kojarzę tam nic "potępiającego". Możesz rozwinąć ?

No Dziki, jeśli podążysz wizją pani Chia, to Twoja wybranka zapewne będzie nie tylko usatysfakcjonowana, ale i notorycznie niewyspanaLaughing  


Dziki - to był żart Laughing

 

A co do reszty, fragment tekstu z filmiku (nawiasem mówiąc mało czytelne tłumaczenie, nie wiadomo, kto pyta, kto odpowiada)

,,A jeśli większość kobiet nie chce dzieci... One są ,,otumanione", z wygody nie rozumieją. Wtedy tak o tym mówię: ,,Kobiety osiągają doskonałość poprzez rodzenie dzieci"


A dalej to jakoś nie chciało mi się oglądać. Ale nie drążę tematu. Rozważania teoretyczne nt. seksu nie za bardzo mnie interesują. Wezmę się za naukowe i praktyczne badania, jeśli ewentualnie pojawi się odpowiedni materiał  naukowo-badawczy (tzn vege-man, któremu i ja będę odpowiadać) LaughingUwaga! to też było pół żartem, pół serioLaughing 

Jak widzisz w tym temacie nie podyskutujesz sobie ze mną mądrze i merytorycznie.Laughing

 

 

.............. Wezmę się za naukowe i praktyczne badania, jeśli ewentualnie pojawi się odpowiedni materiał  naukowo-badawczy (tzn vege-man, któremu i ja będę odpowiadać) LaughingUwaga! to też było pół żartem, pół serioLaughing 

Jak widzisz w tym temacie nie podyskutujesz sobie ze mną mądrze i merytorycznie.Laughing

 

 aha ...Smile  . No cóż. Ja nie za bardzo umiem na te tematy żartować.   Jeśli chcesz prowadzić samochód to najpierw uczysz się co nieco a nie od razu za kierownicę  Tongue Out. Jak spotkasz wege-mana to będziesz nieprzygotowana.

Możliwe są (ba, uważam, że niezbędne) ćwiczenia w samotności i poznawanie swoich możliwości - nadto człowiek samotny może we wspaniały sposób uzyskać harmonię ying- yang jeśli co nieco wie- odblokuje swoje kanały wewnętrzne i "posprząta"  w sobie. Wtedy stajemy się jak pulsujący magnes i... przyciągamy tego kogo przyciągnąć mamy..

Pani Maneevan wspaniale to opisuje. Są praktyczne ćwiczenia oddechowe i inne - coś jak połączenie łatwej jogi z medytacją. / Dla mężczyzn jest oczywiście adekwatna książeczka o nazwie "miłosny potencjał mężczyzny".

Dziki, nie kwestionuję zagadnień, o których mowa.

Co do harmonizowania - mam swoją praktykę. Smile

chyba , że tak.  istnieje wiele dróg by wejść na tą samą górę. Smile

oj chyba nie zawsze tak to jest Dziki  :) ja na ten przykład  budowę samochodu znam dosyć szczegółowo  codziennie obcuje z zagadnieniami dotyczącymi motoryzacji a pierwsze co zrobiłam jak siadłam za kierownica to wywaliłam w murek i rozbiłam samochód :) teoria teoriom czasem nawet nadmiar wiedzy jest zbyteczny i przeszkadza jednak nic nie zastąpi praktyki :) a bez odpowiedniego sprzętu to choćby nie wiem jak tą wiedzę zgłębiać oddychać medytować i przyciągał na pewno nie wiele się można nauczyć :) 

 Dziki pisze:

drugi temat:" związek dojrzałego mężczyzny z młodszą od siebie kobietą" ( przypominam, że panowie chcą mieć dzieci).

 Tak, one mają mniej niż 10 lat – I nie, nie idą do pierwszej komunii świętej ...

A może to coś dla Ciebie ? Dwa w jednym, czyli młodsza partnerka, no i ,,panowie chcą mieć dzieci,,  no to prosze Tongue Out

aha... no to tygrysice waleczne zaczynają mi pazurkami po plecach.

Że tak spytam grzecznie( a kusi mnie by to zrobić ostrzej wobec takiej ....głupiej  aluzji) : "Oliwko- dobrze się czujesz ????? Naprawdę nie wiem co mam dalej dopisać.   Surprised

Pedofila ze mnie robisz ?????????

Dobra dopowiem licząc się z tym, że doleję benzyny do ognia.

1. Nie jestem demokratą, mam oczy na miejscu i nie będę mówił, że " wszyscy są sobie równi"  bo gołym okiem widać, że nie są. Na Ziemi jest masa ludzi i narodów różniących sie między sobą stopniem ewolucyjnego rozwoju. Nie chce mi się rozwijać tego tematu - uczestniczę już na pewnym męskim forum w dyskusji dot. wynaturzeń jakie możemy zaobserwować w Islamie. Jestem przeciwnikiem traktowania tych barbarzyńców na równi z ludźmi KULTURY (nie cywilizacji a kultury -  zaraz wyjaśnię różnicę ). Może na razie etymologia słowa Kult-U -Ra czyli  " szacunek dla światłości/jasności - RA w wielu pradawnych społeczeństwach uznawane było za symbol światłej siły Boskiej). Kultura jest jak świat światem jedna i niezmienna - jest to jedność i szacunek dla praw przyrody. Cywilizacje natomiast pojawiają się i upadają. Było już ich bardzo wiele. Różne dane naukowe ( głównie wykopaliska) dokumentują, że nasza obecna techniczna jest co najmniej 22-gą cywilizacją Ziemską w ciągu milionów lat istnienia naszej pełnej miłości Planety- Matki. Obecna cywilizacja jest w fazie upadku co potwierdza m/innymi zalinkowany przez Ciebie -Oliwko obrazek.

 

ufffff...... nie mam czasu pisać eseju. Mimo niedzieli moje prace gospodarskie czekają.  Dodam może tylko taki obrazek ze społeczeństwa gdzie istnieje KULTURA ( to nadal w podziemiu ma miejsce) - Starosłowiańskie honorowe -pełne szacunku i czci zwyczaje.  tak bywało i tak jeszcze będzie  bo czas galaktycznej zimy się właśnie kończy i siły jasności dochodzą do głosu. Otóż jeszcze za czasów carskich gdy już na salonach w miastach zepsucie Paryskie ( w każdym razie z zachodu Europy) zaczęło zbierać owoce - mężczyźni nie mogli znaleźć dostojnych i godnych kandydatek na żony. Upowszechnił się wtedy taki oto obyczaj. Dorosły mężczyzna - zazwyczaj oficer jechał gdzieś na wieś poszukując dobrych rodów Ziemiańskich kultywujących jeszcze prastare obyczaje - Wedyjską wiedzę i wszelkie dziedzictwo Przodków z przed tysięcy lat. Umawiał się z jakimś ojcem rodziny, który mu odpowiadał a układ był następujący: - nasz bohater weźmie pod swoją opiekę córkę gospodarza - dorastającą panienkę i zapewni jej wszelką edukację jaką może zaoferować duże miasto. Powtarzam układ był honorowy bo wtedy jeszcze to pojęcie miało moc. Dziewczę gdy już dorośnie miało zdecydować czy chce zostać żoną swojego opiekuna czy nie. Jeśli z jakichś powodów mężczyzna jej nie odpowiadał zostawała po odbyciu edukacji  NIETKNIĘTA  oddawana ojcu. Podobno rzadko takie rzeczy miały miejsce a owoce widzimy wyraźnie śledząc historię. Żony Dekabrystów szły ze swoimi mężami na Sybir i były to wspaniałe- pełne szacunku , oddania i prawdziwej miłości małżeństwa . Nie było mowy o prymitywnym przymusie czy jakimś zwierzęcym znęcaniu się. Dziewczyny były najwyraźniej szczęśliwe i czyniły wybór. Energię męska można przekazać spojrzeniem -nie trzeba nawet dotknięcia rąk. Widać im towarzystwo tamtych mężczyzn odpowiadało i nie wyobrażały sobie innego życia ( a przecież droga odwrotu do domu rodzinnego  była. Tam mogły szukać dalej).

 

Oj.... obawiam się, że powyższe może spotkać się z takim zrozumieniem jakie zaprezentował bohater tej opowieści:

    Pojawił się u psychologa pacjent, opowiadał o jakichś swoich niepowodzeniach i problemach. Lekarz go wysłuchał po czym zadał pytanie:

-"Proszę pana..  czy pan kiedyś tak naprawdę kochał ?"

  - No wie pan panie doktorze - figlowało się .............

"Nie o to pytam- Czy pan kiedyś kochał TAK Z GŁĘBI DUSZY ????????

..................nastąpiło dość długie milczenie i konsternacja po czym mężczyzna pyta:

A JAKA TO POZYCJA ??

 

Miłej niedzieli.

 

 

oj chyba nie zawsze tak to jest Dziki  :) ja na ten przykład  budowę samochodu znam dosyć szczegółowo  codziennie obcuje z zagadnieniami dotyczącymi motoryzacji a pierwsze co zrobiłam jak siadłam za kierownica to wywaliłam w murek i rozbiłam samochód :) teoria teoriom czasem nawet nadmiar wiedzy jest zbyteczny i przeszkadza jednak nic nie zastąpi praktyki :) a bez odpowiedniego sprzętu to choćby nie wiem jak tą wiedzę zgłębiać oddychać medytować i przyciągał na pewno nie wiele się można nauczyć :) 

 hm.... bo dziś są głupie czasy. Królowe jak świat światem od powożenia mają stangretów a nie pchały się na niewygodną ławkę z przodu. Dla nich jest wygodne miejsce  w głębi powozu i mądra Kobieta steruje tylko swoim mężczyzną a on niech się za tą kierownicą wykazuje i puszy Tongue Out . Tak to natura zorganizowała. Jeśli  w następnym wcieleniu przyjmiesz ciało męskie to sobie będziesz powozić ile zechcesz. Pradawna mądrość powiada:" Mężczyzna jest głową a Kobieta szyją " . Mało kto zna drugą część tego powiedzenia a brzmi ono :  " .........................gdzie szyja się obróci - tam i głowa patrzeć będzie".  Bądźcie prawdziwymi Kobietami a świat rozkwitnie i nie będziecie narzekać na brak prawdziwych mężczyzn. W obecnym stanie rosną impotenci i wymoczki- nie może być inaczej.

 

Co do praktyki masz oczywiście rację. KROPLA PRAKTYKI JEST LEPSZA OD MORZA TEORII. Jednak zanim się tę kroplę uzyska trzeba wypić ocean teorii. Ona jest początkiem  no chyba ....tu się z Wami (chyba jeszcze inna rozmówczyni poruszyła tę kwestię) zgodzę  Tongue Out ma się pod bokiem dobrych nauczycieli - myślę tu o obserwacji zdrowych relacji w domu ale tym jak sądzę w obecnych czasach mało kto się może pochwalić. Nasze pokolenie ( ujmuję dość szeroko - mam na myśli żyjących ludzi mogących jeszcze cokolwiek zmienić a więc rodziców i dzieci)  ma BARDZO trudne zdanie bo przestawiamy zwrotnicę dziejów  z epoki kłamstwa /mroku i nocy na relacje dnia czyli szczerości i zaufania. W każdym razie to my jesteśmy dziś nauczycielami dla naszych rodziców. Nie da się iść ich drogą - konieczna jest cicha rewolucja.

 

aha ...dodam tutaj ( ktoś zainicjował tę myśl w poprzednim zamkniętym wątku- chyba "anonymous" - jakiś rozmówca, który zniknął obecnie) . Ech .... powtarzany jest jak mantra pogląd, że wychodzimy z " epoki dominacji męskiej"   bla . bla ......  kiedyś i ja dawałem się w to wkręcać. Dziś mam zdanie odmienne ale jest to raczej przyczynek do założenia nowego tematu- przemyślę. Według mnie nie należy utożsamiać energii męskiej czy żeńskiej z konkretną płcią. Mamy przykładów aż nadto. Jest dziś bardzo wiele Istot  w ciałach żeńskich działających energią męską Yang ( starają się to robić ale nasze ciała są portalami przystosowanymi do kontaktu z określoną częstotliwością - tak jak ustawione na konkretną częstotliwość radio) . Panie te siłą rzeczy pełni męskiej energii nie przekażą bo budowa ich ciał jest nastawiona na inną "falę". To samo mamy ze strony przeciwnej - masa Istot posiadających ciała męskie - niewieścieje. Zamiast wykonywać swoje ewolucyjne wyzwania do jakich są " skonstruowani"  fizycznie starają się ..... no właśnie .  Jednym słowem ogólne zagubienie- ono znów bierze się ze zwykłej nieznajomości praw rządzących naszym wszechświatem.

 

No i jeszcze jedna sprawa ( kolejny podpunkt tego "pomieszania") - powiada się, że mieliśmy jakoby "patriarchat"  a teraz dochodzi do głosu żeńska siła itp. To też jest kłamstwo. Obie płci są okłamywane. Mężczyźni są nadal i byli w przeszłości niewolnikami. Na pewno są nimi obecnie. To osobny wykład.

Pozdrawiam !!!

 

 Bądźcie prawdziwymi Kobietami a świat rozkwitnie i nie będziecie narzekać na brak prawdziwych mężczyzn.

 Dziki, stąpasz po cienkim lodzie...Laughing

 

 

 Bądźcie prawdziwymi Kobietami a świat rozkwitnie i nie będziecie narzekać na brak prawdziwych mężczyzn.

 Dziki, stąpasz po cienkim lodzie...Laughing

 nikt nie obiecywał, że będzie " letko"   Wink . Marianno - mam mało czasu więc powiem prosto: " żeby facetowi stanął musi być facetem". Specyfik z apteki tego nie załatwi. To jest oczywiście grubiańskie uproszczenie ale sądzę, że mi wybaczycie bo trochę się już tutaj odsłoniłem...no...... Cool 

edit: hm.. nie mogę tego tak zostawić bo się lawina posypie. Siła Kobieca tkwi w Waszej "słabości".  Kobieta więcej jest w stanie zdziałać " wycofując się" i tym samym ustępując pola mężczyźnie. Wtedy męskość może rozkwitnąć. Dziś nas DUSICIE .  Potem to rozwinę. Podawałem już gdzieś link do " Strictly Ballroom"  - zauważ co ona robi - ona go przyciąga. To topi serce każdego mężczyzny. Nie powszechna dziś durna " walka płci" ( to ma zresztą również odzwierciedlenie we współczesnych "tańcach") ale wprost przeciwna postawa. W każdym zdrowym mężczyźnie przejawi siła Yang jeśli jakaś Kobieta go o coś poprosi  w odpowiedni sposób. To jest ta sztuka. Nie jest dla mnie pociągająca ani interesująca postawa kobiety, która " sama da sobie radę". Takie przyciągają niedojrzałych chłopców -działa syndrom poszukiwania matki - zdaje się, że jesteś psychologiem więc powinnaś znać tą teorię. Mam w zanadrzu link do kolejnego bloga prowadzonego przez Kobietę i - jak sądzę - ładnie charakteryzującego te rozważania ale na razie dam spokój. Jeśli będzie zainteresowanie to z radością rozwinę . Nie chce też by wkradł się chaos i wiele " ponadgryzanych"  tematów w w jednym wątku. Admin miał jakiś cel  w konstrukcji programu tak, że się po iluś tam postach zamyka- prawdopodobnie chodzi o uniknięcie off-topu. Staram się więc oszczędzać przestrzeń i nie mataczyć zanadto.

 

Dziki te twoje wywody to z lekka mało przejrzyste i takie nudnawe ze nigdy nie mogę doczytać do końca J weź ty nam tutaj książek nie czytaj tylko ludzkim językiem przemów J bo kopiuj wklej to każdy potrafi zrobić J reasumując to tyle z tego zrozumiałam że wg twojej teorii  każda kobieta powinna zgłębiać wiedze i przygotowywać się na to jak być dobra i oddaną żoną i matką a kiedy już znajdzie tego swojego księcia z bajki to powinna mu służyć oddanie i urodzić mu gromadkę dzieci, a potem on poszuka sobie młodszej żeby nie marnować nasienia J  ale ona nie ma co się załamywać mimo że nie ma co liczyć na niczyją pomoc i żyje w skrajnej nędzy i nie ma szans na poznanie kolejnego faceta bo kto ja zechce jak wykorzystała wszystkie jajeczka  J ale dzięki temu oddaniu może w przyszłym życiu urodzi się facetem to sobie wtedy poszaleje :D  bardzo ciekawa i kusząca perspektywa J

 

A pro po mądrości życiowej „Mężczyzna jest głową a Kobieta szyją gdzie szyja się obróci - tam i głowa patrzeć będzie” to nie żadna mądrość tylko zwykła spychologia i zwalanie odpowiedzialności bardzo popularne i często wykorzystywane :D

Dziki napisał:.

,,Dziś nas DUSICIE"

Dziki, nie oskarżaj i nie uogólniaj. 

 

 

Odbieraj to jak chcesz - to tylko stwierdzenie faktu. To, że większość Kobiet jest święcie przekonanych, że czynią dobrze nie zmienia tu nic. Na wielu stronach tego forum lamenty nad niedostatkiem mężczyzn więc podaję rozwiązanie. To wszystko.

Dziki, to nie rozwiązanie, ale Twoje opinie. 

 

Dziki, to nie rozwiązanie, ale Twoje opinie. 

 moje również - "przeorane " moim osobistym doświadczeniem. Ogólnie są to zalecenia  z Wed. Staram się też szukać opinii innych współcześnie żyjących ludzi. Szczególnie cenne są opinie Kobiet - pisałem o kolejnym blogu jaki wynalazłem.  Pomijając dowody praktyczne  system ten jest zwyczajnie logiczny. Zwykła harmonia naturalna . Chyba, że uważacie, że to co mamy wokół  jest ok ale wypowiedzi na forum nie za bardzo na to wskazują.

 Bea napisała:

............................ale ona nie ma co się załamywać mimo że nie ma co liczyć na niczyją pomoc i żyje w skrajnej nędzy i nie ma szans na poznanie kolejnego faceta bo kto ja zechce jak wykorzystała wszystkie jajeczka  J ale dzięki temu oddaniu może w przyszłym życiu urodzi się facetem to sobie wtedy poszaleje :D  bardzo ciekawa i kusząca perspektywa J

 

A pro po mądrości życiowej „Mężczyzna jest głową a Kobieta szyją gdzie szyja się obróci - tam i głowa patrzeć będzie” to nie żadna mądrość tylko zwykła spychologia i zwalanie odpowiedzialności bardzo popularne i często wykorzystywane :D

 Widzisz - tak się dzieje gdy zamiast intuicji do wyboru mężczyzny używacie jakichś kombinacji. Matka moich dzieci nie żyje w nędzy.

Użyłaś zwrotu "poszaleć sobie". Cóż to oznacza ? Przybliżysz nam ?

I będę też wdzięczny za wyjaśnienie - cóż to za spychologia jest w tym przysłowiu ? Może się czegoś nauczę ? Zamieniam się w ucznia i siadam grzecznie czytając. Skoro mój wykład nudnawy to "posłuchamy" jak pójdzie Tobie.

Dziki rzecz w tym że ja tu nie szukam ani mistrza ani ucznia czasem zaglądam żeby z kimś jakąś luźną konwersację przeprowadzić pośmiać się od stresować a nie wykładać i wygłaszać  jakieś rastamańskie  teorie. Więc wybacz ale szkoda mi czasu na zgłębianie jakieś teorii wolę doświadczenie poznanie i tu cię zaskoczę ale zazwyczaj kieruję się intuicją.

 

......................i tu cię zaskoczę ale zazwyczaj kieruję się intuicją.

 gdyby tak było to nie miałabyś tej fury przykrych doświadczeń, które wyartykułowałaś wcześniej (zostawił , porzucił.  bla, bla bla ).

Rozumiem - wdepnąć do tematu i ponabijać się z kogoś : " żeby z kimś jakąś luźną konwersację przeprowadzić pośmiać się od stresować"..... ale zaryzykować, że inni ponabijają się ze mnie to już nie.   Smile . Wtedy podwijam ogon . Fajne to : " szkoda mi czasu na zgłębianie jakieś teorii wolę doświadczenie poznanie "  .. no zajebiste wręcz Tongue Out .  Jakie poznanie ? Jakie doświadczenie ? ... no ale baw się - Twoje zabawki i Twoje życie.  Zdrowia !!

przepraszam... że się wtrącę... może to materiał na inny temat...

 

ale... dlaczego...

to niby intuicja, intuicyjne działanie uchroni Nas od rozczarowań?! Intuicyjne wybieranie partnera...

Intuicja intuicją ale transakcje, skrypty... 

No mniejsza z tym. Moja intuicja często kieruje mnie na manowce. Do ludzi (do których mnie niemal zasysa) którzy potem wywijają mi niezłe numery (sprawiają wiele przykrości...) . Owszem... takie spotkania czegoś mnie uczą, wnoszą coś do mojego życia, ubogacają nawet przez łzy... ale chyba mam prawo czuć rozczarowanie, gorycz i smutek i wylewać żale bo kisić tego w sobie nie potrafię. To... coś nie tak jest z moją intuicją?! Taki off top (wynikający chyba ze złej interpretacji intencji autora... nie wiem... ale wyartykułowałam...)

...

aaaa Odniosłam się (może pokrętnie) do tego:

Bea:......................i tu cię zaskoczę ale zazwyczaj kieruję się intuicją.
Dziki:
 gdyby tak było to nie miałabyś tej fury przykrych doświadczeń, które wyartykułowałaś wcześniej (zostawił , porzucił.  bla, bla bla ).

 

...

 

.......................

No mniejsza z tym. Moja intuicja często kieruje mnie na manowce.............................Taki off top (wynikający chyba ze złej interpretacji intencji autora... nie wiem... ale wyartykułowałam...)

 Cześć - no i bardzo fajnie. Witaj.  Intuicja nigdy Cię nie oszuka ani nie zawiedzie. Zawodzą ( zwodzą) nas pragnienia. Intuicja to głos naszej duszy ( katolicy nazywają to " aniołem stróżem"). Głos intuicji jest cichutki i nienatarczywy. Pragnienia natomiast wynikające  z naszego egoizmu, zarozumialstwa .. te są głośne i hałaśliwe wręcz. Dziś wszystko wokół " celuje"  w pragnienia- reklamy wszelakie:" musisz to mieć !! Jesteś tego warta ! ". To wali jak z armaty w nasze słabości, kompleksy.  Jest taki fajny film- "Revolver". Właśnie wczoraj nocą oglądnąłem sobie fragmenty po raz kolejny. " Ćpuni aprobaty"   http://www.youtube.com/watch?v=U953q-xuoB0  http://www.youtube.com/watch?v=zU14BGZRW7A

Zamierzałam napisać dłuższy post- post o tym, że moje ciche podszepty intuicji kierują mnie w przedziwne rejony. Działania których nie potrafię racjonalnie wyjaśnić- a racjonalizuję (pilnuję siebie). Hmm... ale... w sumie. Nie. Nie trzeba. Większość decyzji podejmowana jest zakulisowo- na podstawie dawno napisanego scenariusza. Intuicja kontrolowana. (+/-karman ;))

...

jak byś nie miał wyostrzonej intuicji to i tak nie jesteś w stanie przewidzieć ludzkich zachowań ... nie wciskaj kitu że nikt cie w życiu nie oszukał nie zranił bo i tak w to nikt nie uwierzy

nie ponabijać się z kogoś tylko pośmiać się z kimś a to różnica... jak chcą to niech się śmieją nie mam kompleksów z tego powodu i nie nadymam się jak balonik :)

 

1.jak byś nie miał wyostrzonej intuicji to i tak nie jesteś w stanie przewidzieć ludzkich zachowań ... nie wciskaj kitu że nikt cie w życiu nie oszukał nie zranił bo i tak w to nikt nie uwierzy

2.nie ponabijać się z kogoś tylko pośmiać się z kimś a to różnica... jak chcą to niech się śmieją nie mam kompleksów z tego powodu i nie nadymam się jak balonik :)

 ad.2. Jeśli tak to gitara.

ad.1 . Nigdzie nie pisałem, że mnie nikt nie oszukał. Inaczej bym się na przykład  nie rozwiódł - nie jestem typem hulaki.

hm... Ludzkie zachowania ...z czasem - wraz z przybywającym doświadczeniem wiele przewidzieć da się. To jak z tą grą w szachy u bohaterów filmu "Revolver" .    ech....  ja doszedłem do takich wniosków jak  @galaka anonimaka.  Pewne zdarzenia są nieuniknione ( he, he - kolejne sceny z innego filmu widzę " INTERSTATE 60 " - wspaniały. Gary Oldman tam gra)  - możemy co najwyżej złagodzić ich skutki. Skąd się biorą na naszej drodze ? Być może jest tak jak piszą Wedy, że aktualną drogę życiową projektujemy  w poprzednim życiu a przyszłą karmę dzisiaj- w tej chwili. Przypadków nie ma. Nawet ta rozmowa teraz .. dlaczegoś się przyciągnęliśmy.

 

Bea: jak byś nie miał wyostrzonej intuicji to i tak nie jesteś w stanie przewidzieć ludzkich zachowań ... nikt cie w życiu nie oszukał nie zranił?!

 właśnie o to mi chodziło... czasami głośno, czasami cichym szeptem ciągnie mnie do ludzi- gdzieś tak podskórnie czuję, że ta osoba jest ok. A okazuje się nie ok. I to bardzo.

Noo... ale teorie wyjaśniające taki stan rzeczy są różne, wiadomo.

Miłego ,,konserwowania".

...

 

 

...........

 właśnie o to mi chodziło... czasami głośno, czasami cichym szeptem ciągnie mnie do ludzi- gdzieś tak podskórnie czuję, że ta osoba jest ok. A okazuje się nie ok. I to bardzo.

Noo... ale teorie wyjaśniające taki stan rzeczy są różne, wiadomo.

Miłego ,,konserwowania".

 hm... nie dalej jak wiosną tego roku okazało się, że kolega, któremu ufałem i którego znam 15 lat .... nawalił na całej linii. Wykorzystał zaufanie. "Odkręcanie" pewnych zdarzeń pochłonęło trochę sił - musiałem powalczyć ale na tą chwilę wygląda, że wybrnąłem z kłopotu.

Wnioski:  czasem jesteśmy stawiani przez los jako nauczyciele innych ludzi. Relacje zawsze są obustronne ( tam mówi moje doświadczenie @Bea) . Mi ta sytuacja była zupełnie zbędna - wyszedłem z niej jak dotąd bez większych strat. Ex -kolega poznał mnie natomiast z nieco innej strony i się bardzo zdziwił. Widać tak miało być. Ja czasami czuję się trochę jak ten Głupi Jasio z bajki- życie przynosi to biorę ...  Jasiu mówi niedźwiedziowi:" kto się złości ten jest głupi" . Ja się czasem złoszczę  ( ale zaraz się śmieję) - tzn. nie tamuję  w sobie - jeśli mnie pies wkurzy swoimi kombinacjami to wrzasnę na niego itp.  http://www.youtube.com/watch?v=-_RqyMcEAJI

 

he, he ....   no tak - "konserwatorium"  tu mamy. Równie miłego "konserwowania" w szał(t)boksie  Smile

Dołączę się do tematu z braku innego zajęcia i doświadczenia w temacie. Jestem facetem zbliżającym się do granicy 40, mam dojżewające dziecko nie wymagające już mojej stałej opieki i parę nieudanych aczkolwiek długich związków za sobą. 

Kwestia posiadania potomstwa powinna być podyktowana świadomą potrzebą opieki i niewiele ma wspólnego z chciejstwem zaspokojenia własnej próżności. Nie jest to temat łatwy, a zobowiązuje na długo. Także decyzja dwojga ludzi musi być poparta długimi dyskusjami, a nie wizjami świetlanej przyszłości swego potomstwa - chyba że ktoś posiada zdolności jasnowidzenia ( nie wątpię, że tacy tu sie znajdują). 

Sprawa wieku, dziwne, ale jeszcze niedawno zajmowało to mi sporo czasu, by ustalić tę granice. Obecnie jednak zdałem sobie sprawę, że tak jak w przypadku posiadania potomstwa różnica wieku to nic innego jak świadomość ograniczeń, które za sobą niesie. Jeśli intelektualnie i mentalnie dobrze się czujemy w towarzystwie jakiejś osoby i czujemy że jest to rozwijające i dające spełnienie, to czemu zwracać na to uwagę, czy partner jest młodszy czy starszy. Nie chodzi tu jednak o walory atrakcyjności cielesnej, bo te przeminą czy tego chcemy czy nie. Atrakcyjność mentalna jednak może okazać się trwałą. 

Także żyjmy, kochajmy i czujmy szczęście, bo po to tutaj jesteśmy.

Pokój i dobro.

Przeczytałam jeszcze raz posty tego wątku. Uff, co za ulga, wreszcie pojawił się wyważony, męski głos w tej sprawieSmile

 

Kwestia posiadania potomstwa powinna być podyktowana świadomą potrzebą opieki i niewiele ma wspólnego z chciejstwem zaspokojenia własnej próżności. Nie jest to temat łatwy, a zobowiązuje na długo. Także decyzja dwojga ludzi musi być poparta długimi dyskusjami, a nie wizjami świetlanej przyszłości swego potomstwa - chyba że ktoś posiada zdolności jasnowidzenia ( nie wątpię, że tacy tu sie znajdują).

 

Jakże rzadko spotyka się takie dojrzałe wypowiedzi, zwłaszcza że poparte doświadczeniem. Temat moim zdaniem, arcyciekawy i godny rozwinięcia.

Niestety z tego co widać, w kwestii posiadania potomstwa ludzie kierują się głównie tzw. ,,chciejstwami,,.

Dla większości dziecko nie jest wartością samą w sobie, podmiotem a czymś co np. wypełni życiową/wewnętrzną pustkę, czy też będzie zabezpieczeniem na starość. Inni mają nadzieję że dziecko naprawi ich związek, czy też spowoduje że związek będzie musiał się sformalizować (czy też zaistnieć). Kto wie czy nie najpopularniejszą przyczyną jest jednak tzw. ,,wpadka,,

Jest też inna kwestia, równie smutna. Wielu ludzi chce mieć dziecko, mimo iż nie są na nie przygotowani psychicznie, fizycznie czy też materialnie. A przecież gdy spojrzymy na świat przyrody, to da się zauważyć, że rośliny i zwierzęta nie rozmnażają się jeśli ma odpowiednich warunków.

Żyjemy w świecie, w którym każe się nam zdawać całą masę, często bzdurnych egzaminów. Nikt jednak nie wpadł na to, żeby przeegzaminować kandydatów na rodziców, jednej z najtrudniejszych ról w życiu.

Wciąż nie wiem, dlaczego uważamy się za rozwiniętą cywilizację... Ot, taka mnie naszła refleksja...

Jest też inna kwestia, równie smutna. Wielu ludzi chce mieć dziecko, mimo iż nie są na nie przygotowani psychicznie, fizycznie czy też materialnie. A przecież gdy spojrzymy na świat przyrody, to da się zauważyć, że rośliny i zwierzęta nie rozmnażają się jeśli ma odpowiednich warunków.

Żyjemy w świecie, w którym każe się nam zdawać całą masę, często bzdurnych egzaminów. Nikt jednak nie wpadł na to, żeby przeegzaminować kandydatów na rodziców, jednej z najtrudniejszych ról w życiu.

 

Wydaje mi się, że taki pomysł jest przynajmniej niezbyt szczęśliwy i chyba dosyć nieprzemyślany. Przecież poza skrajnościami w postaci ewidentnych dysfunkcji (np. para alkoholików, osoby z poważnymi zaburzeniami psychicznymi, itp.) trudno tu o chociażby cień obiektywności, a skoro tak, rodzi się problem następujący:  "kto miałby decydować o tym, czy para nadaje się na rodziców, czy się nie nadaje; i według jakich kryteriów miałaby to ocena przebiegać?". Dwa pomysły, które padły nie są raczej rozsądne:

Materialny - czyli co, ustalamy próg od jakich dochodów można mieć dziecko, które automatycznie staje się "przywilejem" bogatych;

biologicznych/fizycznych - tu komentarz chyba zbędny, wystarczy sięgnąć do historii, by zobaczyć, czym to pachnie.

to może światopoglądowych - gdzie aktualnie wpływowe grupy uważałyby za ich obowiązek zakazać rozmnażania osobom z innym światopoglądem, ich zdaniem heretyckim/grzesznym/niegodnym itp.;

A co, w przypadku ciąży u osób o z tych grup - bo zakładam, że nie zgadzamy się na profilaktyczną sterylizację - przymusowa aborcja, odbieranie dzieci?

Nie wydaje mi się też, by udało się stworzyć testy psychologiczne, które pozwalałyby bezpiecznie, tj. bez szansy na nadużycia, oraz na tyle obiektywnie na ile się da ustalić, kto się na rodzica nadaje, a kto nie (poza wspomnianymi wyżej naprawdę poważnymi zaburzeniami).

Kolego, twoja wypowiedź zajeżdża mi mocno kato-nazistowskimi aluzjami i manipulacją.

Np. cyt.,,biologicznych/fizycznych - tu komentarz chyba zbędny, wystarczy sięgnąć do historii, by zobaczyć, czym to pachnie.,,

Przyjacielu, pewnie chodziło ci o nazistowskie eksperymenty i tzw. eugenikę ? Jakim cudem mogło coś takiego ci się zalęgnąć pod kopułą ? No i po jakiego grzyba dodałeś jeszcze słowo ,,biologicznych,, a później ,,światopoglądowych  ? To się nazywa chyba  m a n i p u l a c j a. ,,Fizyczne przygotowanie,, - kojarzy mi się np. ze zmianą diety, zdrowym stylem życia, rzuceniem nałogów, przebadaniem się itp. Chłopie ogarnij się, może idź do lasu, znajdź jakieś w miarę gładkie drzewo, złap je mocno i trzepnij się kilka razy głową. Wink Może coś zaskoczy. I poćwicz czytanie ze zrozumieniem.

cyt. ,,poza skrajnościami w postaci ewidentnych dysfunkcji (np. para alkoholików, osoby z poważnymi zaburzeniami psychicznymi,,,

Aha, para alkoholików - nie, ale jedno - ok ?  Poważne zaburzenia psychiczne - nie, ale lekkie - czemu nie Laughing

 

 

Kolego, twoja wypowiedź zajeżdża mi mocno kato-nazistowskimi aluzjami i manipulacją. Np. cyt.,,biologicznych/fizycznych - tu komentarz chyba zbędny, wystarczy sięgnąć do historii, by zobaczyć, czym to pachnie.,, Przyjacielu, pewnie chodziło ci o nazistowskie eksperymenty i tzw. eugenikę ? Jakim cudem mogło coś takiego ci się zalęgnąć pod kopułą ?

 

Otóż uważam, koleżanko, że pewne pomysły, choćby z pozoru trafne, niosą ze sobą duże niebezpieczeństwo, trzeba tylko je przemyśleć, rozważyć skutki. Egzamin na rodziców, choćby wydawał się z początku słuszny i potrzebny jest, moim zdaniem, jednym z nich. Nie miałem na myśli, przyjaciółko, nazistowskich eksperymentów, bo to trochę coś innego - widocznie trzeba było być dosłownym, mój błąd - tylko przymusową sterylizację osób uznawanych za "genetycznie niegodnych rozmnażania". Co moim zdaniem jest jakoś tak niebezpiecznie przyczynowo związane.

 

No i po jakiego grzyba dodałeś jeszcze słowo ,,biologicznych,, a później ,,światopoglądowych ? To się nazywa chyba m a n i p u l a c j a. ,,Fizyczne przygotowanie,, - kojarzy mi się np. ze zmianą diety, zdrowym stylem życia, rzuceniem nałogów, przebadaniem się itp.

 

Cóż tobie się kojarzy tak, mi inaczej. A że - czy tego chcemy, czy nie - fizyczność jest domeną stricte biologiczną, połączenie takie nie jest żadną manipulacją, tylko rozwinięciem znaczenia użytego słowa. Zmiana diety, przebadanie, rzucenie nałogów - wszystko to ok, ale mówimy to o egzaminie, czyli o czymś, co ma Ci dać, bądź odebrać prawo do posiadania dzieci. I dla mnie to właśnie jest, może nie kato, ale jakiś tam inny "nazizm". No bo jak niby to prawo miałoby być egzekwowane, gdy ktoś już tego egzaminu nie zda? Tu przecież jest wiele niebezpieczeństw, o których napisałem wyżej. A co do światopoglądu to nigdzie nie przypisałem takiego pomysłu mojej przedmówczyni, tylko rozwinąłem swoją myśl. Zastanawiałem się, jakie jeszcze mogłyby to być kryteria. To się nazywa "prowadzenie wywodu", polecam.

 

Chłopie ogarnij się, może idź do lasu, znajdź jakieś w miarę gładkie drzewo, złap je mocno i trzepnij się kilka razy głową. Wink Może coś zaskoczy. I poćwicz czytanie ze zrozumieniem.

 

Kurczę ja manipuluję, Ty, dziewczyno, używasz osobistych wycieczek, klasa rozmowa, nie ma co Wink

 

cyt. ,,poza skrajnościami w postaci ewidentnych dysfunkcji (np. para alkoholików, osoby z poważnymi zaburzeniami psychicznymi,,,

Aha, para alkoholików - nie, ale jedno - ok ? Poważne zaburzenia psychiczne - nie, ale lekkie - czemu nie Laughing

Co zaś do czytania ze zrozumieniem, to najwidoczniej obydwoje mamy z tym problem, a wyrywanie wypowiedzi z kontekstu też jest formą manipulacji.

Jak pisałem, to są przykłady ewidentne, gdzie być może udało by się zastosować jakieś sensowne kryteria określające to, czy ktoś się nadaje na rodzica, czy nie i które do jakiegoś stopnia są obecnie (co prawda z różną skutecznością) stosowane w polskim prawie. Co do lekkich zaburzeń psychicznych to problem jest taki, że, z tego co się orientuje, bywają mocno niedookreślone, a specjaliści nie są zgodni co do ich istoty, oceny, przyczyny, a co za tym idzie wpływu na rozwój dziecka itp. W takich warunkach nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak miałby taki egzamin od strony psychologicznej wyglądać.

Dlatego nie zrozumiałaś mnie koleżanko, ponieważ nie pisałem o tym, że rodzice z małymi zaburzeniami to ekstra wychowują dzieci, tylko że poniżej poziomu poważnych dysfunkcji (w stosunku do rodzicielstwa których osób są uregulowania prawne) nie da się bezpiecznie wyznaczyć granicy. Raz, ponieważ stan psychiczny ma naturę ciągłą; dwa, ponieważ nie ma zgody wśród specjalistów co do znaczenia pojęcia "zdrowie psychiczne" (czy jak tam to sobie nazwiesz) oraz metod wychowawczych "dobrych" dla rozwoju dziecka. A skoro tak, to istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo nadużyć w postaci przeniknięcia do tych kryteriów na przykład tego nieszczęsnego światopoglądu.

Wydaje mi się, że moi bracia zdali egzamin z rodzicielstwa. Zawsze odkąd pamiętam, oprócz zaspokajania podstawowych potrzeb dzieciaków, interesowali się tym, co one porabiają, co lubią, czego się obawiają itd. Po prostu dzieciaki były i są dla nich WAŻNE (ważne są także dla pozostałych członków rodziny, w tym, dla mnie). Dzieci są dla nich wartością samą w sobie (kwestia, o której wspomina Tao). To budujący przykład, znany mi z bliska. Ale ile jest przecież rodzin dysfunkcyjnych, w których dzieci dźwigają brzemię problemów emocjonalnych rodziców. Kilka takich przykładów znam dobrze (chociażby osoby z syndromem DDA - dorosłe dzieci alkoholików).

Co do świadomego rodzicielstwa i rozwiązań w tym zakresie.... Oczywiście, nie chodzi tutaj o jakieś eugeniczne pomysły!!! A chociażby mądre wspieranie rodziców. Z własnych obserwacji widzę, jak np. trudno jest być rodzicem niepełnosprawnego dziecka (mimo, że oni bardzo kochają swoje dzieci). Jak dużym obciążeniem emocjonalnym i psychicznym jest takie rodzicielstwo. Co się z takimi rodzinami dzieje, mogłabym Wam przytoczyć wiele wiarygodnych historii. Uważam, że tacy rodzice powinni mieć stały, bezpłatny dostęp do najlepszej opieki psychologicznej, że tylko wspomnę o tym.

Cywilizacja... Mam podobne refleksje jak Tao. Mimo oszałamiającego postępu technicznego, pod względem emocjonalnym człowiek niewiele się zmienił...  Pomimo pięknych przykładów siły, determinacji, poświęcenia, na które człowieka stać, wiele historii rodzin jest pełnych przemocy  psychicznej i fizycznej. Rodzicielstwo, które przerasta, staje się źródłem cierpienia i rodziców,  i dzieci.

 

  

        

 

Drogi Khinnah, przyznaję że w moim tekście mogły się wkraść pewne skróty myślowe, niedopatrzenia/niedomówienia. Ot chociażby przygotowanie psychiczne, zamieniłabym na psychologiczne. Jednak uważam iż niesłusznie skupiłeś się na jednym aspekcie mojej wypowiedzi (testach i ew. weryfikacji) w dodatku mocno go wyolbrzymiając i przejaskrawiając.

Jeśli będziesz łaskaw zauważyć,w moim tekście starałam się położyć nacisk głównie na właściwe motywacje, odpowiedzialność (podobnie jak Reebaal) i wieloaspektowe przygotowanie do bycia rodzicem. Moim celem było głównie zwrócenie uwagi na to z jakim lekceważeniem i nonszalancją podchodzi się do tak ważnej sprawy jak świadome rodzicielstwo. 
Fizyczne przygotowanie, to zadbanie o swoje zdrowie. Materialne/mieszkaniowe zabezpieczenie to bycie świadomym ogromu wydatków jakie czekają przyszłych rodziców. Jest dość rozpowszechnione powiedzenie ,,Bóg dał dziecko, Bóg da na dziecko,, czy ,,a kiedyś czy w czasie wojny, była taka bieda, dzieci też się rodziły i wyżyły,, itp. itd.
A co do dysfunkcyjnych rodzin, to każdy psycholog Ci powie, że taka rodzina to nie tylko alkohol, przemoc fizyczna, pedofilia itp., ale np. też przemoc psychiczna, czy mylenie ,,hodowli dziecka,, z wychowaniem dziecka. I m.in o takie przygotowanie mi też chodziło.
Jeśli chodzi o słowo ,,egzamin,, może nie jest najszczęśliwsze, ale nie o to tu na Boga głównie chodzi. Ale jeśli już tak bardzo zależy Ci na wyjaśnieniu tej kwestii, to czy naprawdę uważasz że bawienie się w jakieś konkretne, szczegółowe rozwiązania, ma jakikolwiek sens. Chodzi o pewną ideę. Spójrz, kiedyś nie do pomyślenia było zniesienie niewolnictwa - bo kto będzie pracował ? Kobiety na studia ? A kto będzie rodził i wychowywał dzieci ? Powszechna edukacja ? Po co ? Kto za to zapłaci ? A jednak dziś to już nie jest problemem. Jakoś go rozwiązaliśmy. Smile
To może z innej strony. Kiedyś pewne zachowania były akceptowane przez ogół np. w/w niewolnictwo, itd. Przykłady można mnożyć.
Do czego zmierzam ? 
To co kiedyś było norma, dziś jest czymś niedopuszczalnym, nie do pomyślenia. Ten proces nazywany jest EWOLUCJĄ.
W moim pojęciu świadome, odpowiedzialne i przygotowane rodzicielstwo, jest czymś absolutnie oczywistym.

To co dziś większość ludzi uważa za dziwactwo, jutro będzie NORMĄ.

I żeby nie było wątpliwości i niepotrzebnego roztrząsania szczegółów. Zdanie podkreślone, jest zdaniem kluczowym w mojej wypowiedzi.

 

Co robić? Chyba od początku wyrażać swoje oczekiwania, iż chcesz mieć dzieci po prostu... 

Dziwisz się, że niektóre (zwłaszcza bezdzietne) kobiety po 40-tce nie decydują się na tak późne macierzyństwo? Mimo szczęśliwych przykładów, jest ono obciążone bardzo dużym ryzkiem urodzenia dziecka np. niepełnosprawnego intelektualnie. Opiekowanie się taką osobą to ogromne, ogromne  wyzwanie. Wiem co mówię, bo zawodowo opiekuję takimi osobami. Jest jeszcze adopcja; jeśli oboje partnerzy tego chcą, mogą takiemu dziecku stworzyć prawdziwy dom...

Najważniejsze to od razu określić swoje priorytety, także w tej kwestii. A wszystko powinno być dobrze Smile Co ankiety, szczerze mówiąc nie mam impulsu do wyrażania się tą drogą, czy chcę mieć dzieci czy nie... Ale to wyłącznie moje zdanie.

 40stka to nie jest starość...ba powiem nawet że u pożądnych wege ludzi nie jest to też wiek średni.Nie wiem skąd Ci się wzięły te informacje o niepełnosprawności...napewno takie kobiety mają większą szanse na udanego dzieciaka niż jakieś nastolatki.Schemat starszego z młodszą mnie już strasznie męczy...zrodził się w ludziach jakiś program.Moja matka nie wege była po 40stce gdy ja się urodziłem.Jestem trzeci i tylko ja jestem wege.

Zibit, jeśli przeczytasz moje zdanie jeszcze raz, uważniej

 ,,Mimo szczęśliwych przykładów, jest ono obciążone bardzo dużym ryzykiem urodzenia dziecka np. niepełnosprawnego intelektualnie."

 to zapewne zauważysz, że znajduje się tam (mimo, iż poprzedzone słowem ,,bardzo") - wyrażenie ,,ryzyko" . Są kobiety, które rodzą zdrowe dziecko po 40-tce (znam osobiście panią, która urodziła zdrowe 3-cie dziecko, syna, mając 40 lat). Jeśli kobieta decyduje się na późniejsze macierzyństwo nic mi do tego. Życzę jak najlepiej. Dlaczego więc napisałam o ryzyku? Po prostu, jest czas, kiedy organizm kobiety jest maksymalnie wydolny fizycznie.  Ale już w wieku 30 paru lat, 40-tu, wzrasta ryzyko wad chromosomalnych, chociażby zespołu Downa (oczywiście zdarza się, że bardzo młode kobiety rodzą chore dzieci, wszystko zależy od predyspozycji, czasem obciążeń genetycznych itd.) Nie będę przytaczać Ci statystyk tego ryzyka, pełno tego w literaturze i necie, możesz sobie sprawdzić sam. A kobiety o tym wiedzą i są świadome ryzyka. Ale podkreślam, nie mam nic do tego, to wybór każdej kobiety, ma prawo do tego, koniec, kropka.

Zibit, niektóre ciąże nastolatek wiążą się z powikłaniami, ale jeszcze gorzej jest później - opieka i wychowanie dziecka oraz szereg różnych problemów nastoletniej mamy, jakie pojawiają się w takiej sytuacji. Nie będę rozwijać, bo każdy wie. 

Zlituj się, kto tu mówi o starości?Tongue Out  Granice wieku się przesunęły oczywiście, możemy być sprawni i aktywni długo, grubo po 60-tce i jeszcze dalej, dalej wzwyż! (mówię oczywiście o krajach, w których żyje się we względnym dobrostanie, gdzie panują w miarę dobre warunki socjalno-bytowe, opieka lekarska itp.). Obecnie zadbane kobiety po 40, po 50, to kobiety, które trudno nazwać ,,starymi". Ja w każdym razie nie stosuję kryteriów rozrodczych, że tak się wyrażę, do oceny wieku, atrakcyjności czy też kondycji kobiety. Tongue OutSmile

 

 

 

Tao, zdaję sobie sprawę, że nie był to główny temat twojej wypowiedzi, ale jakaś jej część. Jednak nie zgadzam się z takim pomysłem i uważam, że jest on niebezpieczny, a że już parę razy, w różnych sytuacjach się z nim zetknąłem, to wyraziłem swoje zdanie.

Tak Khinnah, to wolny kraj. Wyraziłeś swoją opinię, ja również to zrobiłam.

A propos dyskusji Marianki i Zibita, właśnie wysłuchałam ciekawej audycji   ,,Ona mogłaby być... twoją matką,,

Jest tam tyle ciekawych wątków, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Polecam

https://www.youtube.com/watch?v=Uw6qxH2hrYs

 

Słowo "ryzyko" wystarczyło bym mógł wyrazić swoje zdanie na ten temat.W necie są różne rzeczy także na temat rzekomej przewagi diety mięsnej nad wege.Ryzyko jest zawsze , trochę to naciągane że nagle po 40stce przeważnie rodzą się dzieci niepełnosprawne.Chciałbym też użyć argumentu(bo to i tak strona wege) że wśród zwierząt samice do późnej starości rodzą zdrowe dzieciaki.Zawsze coś :D

To tyle :)

 

 

 

Zibit,  dobra dyskusja, nie jest zła Smile

Argumenty mięsożerców o przewadze ich diety, już dawno diabli biorą w obliczu ich realnej zapadalności na poważne  choroby. Oczywiście jeszcze nie chcą  o tym słyszeć, a o swoich chorobach mawiają ,,że na coś trzeba umrzeć". Ale przez ostatnich kilkanaście lat powoli, powoli, zaczyna się coś zmieniać w temacie ,,zdrowotności" spożywania mięsa oraz wegetarianizmu w ogóle (zwłaszcza w mediach). 

Ryzyko wad płodu nie jest naciągane, takie przypadki są naukowo udokumentowane. Poza tym nie mówiłbyś tak, gdybyś porozmawiał z matką takiego dziecka. Ciąża ,,wpadkowa", kobieta po 40-tce, nie wyobraża sobie żeby usunąć. Rodzi się dziewczynka, z zespołem Downa. Rodzice opiekują się nią najlepiej jak potrafią, choć małżeństwo przeżywa bardzo trudne chwile. I mimo, że kochają ją nad życie są świadomi, że ich córka nigdy będzie w stanie żyć samodzielnie.

 Zibit, w życiu nic jest zupełnie czarne lub białe. Pisałam o tym w swoim wcześniejszym poście. Jeśli wszystko idzie dobrze, kobieta jest w bardzo dobrej formie, późniejsze macierzyństwo też może być piękne, a dziecko zdrowe. Ale warto pamiętać, że nie jesteśmy cyborgami. Postęp techniczny, cywilizacyjny spowodowały, że żyjemy inaczej niż 100 lat temu. Ale nadal musimy się liczyć z naturalnymi właściwościami organizmu na różnych etapach życia.