Moja wizja idealnej chwili.
Chciałbym, abyśmy klęczeli naprzeciwko siebie
w półmroku, pół nadzy, blisko siebie,
w cieple i na miękkim.
Bez oceny ale pełni podziwu,
dostrzegając nasze prawdziwe piękna,
co raz całując powoli i delikatnie jedno drugie,
na przemiennie, gdy drugie siedzi nieruchomo,
po buzi, w usta, gdziekolwiek,
eskalując szczęście i unicestwiając troski.